Przeciętne wynagrodzenie w Rzeczpospolitej Polskiej w 2012 roku to 1436,54 PLN netto

Czasem ze zdziwieniem odkrywam jak łatwo padamy ofiarami podejrzliwości i teorii spiskowych. Nauki ekonomiczne starają się te podejrzenia porządkować. W miejsce nieczystych sił proponują uważne spojrzenie na sytuację rynkową. Modele public choice theory pokazują że najsilniejsi aktorzy zabierają ze wspólnego budżetu najwięcej.
 
Niemiecki ekonomista Max Otte podaje przykłady branż które czerpią najwięcej z niemieckiego budżetu w erze kryzysu; są to najsilniejsze sektory: finansowy, motoryzacyjny i budowlany. Uczył o tym Mancur Olson, jeden z pionierów tej branży nauk ekonomicznych (public choice theory), która za pomocą metod ekonomii badała zachowania polityczne.

Scholastyka w naukach ekonomicznych jest tak silna niczym w średniowiecznym Kościele Katolickim- mówi Max Otte, praktyk rynków kapitałowych. Przez to wiele nowych teori nie przebija się. Sam mam podobne problemy w Polsce. Bezowocnie na przykład próbuję zwrócić uwagę na błędne metodologie stosowane przez GUS. Dla przykładu, wnioskując z danych ZUS, średnie wynagrodzenie w polskiej gospodarce jest około dwukrotnie niższe. Średnia podstawa składek za 2012 to 1966,97 PLN [2] (i 1783 PLN za 2013 r., bez wliczania danych o 1,5 mln ubezpieczonych w KRUS, co jeszcze bardziej obniżyłoby te dane). Jest to suma dramatycznie inna niż podawana przez GUS (4111,69 PLN i inne kwoty przekraczajace 3,6 tys. PLN). [1]

Dokumenty GUS takie jak "Zatrudnienie i wynagrodzenia w gospodarce narodowej w I-III kwartale 2012 r." mogą zawierać proste błędy, nie wiadomo czy np. w polu "Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej w zł" aby nie zapomniano dopisać w superskrypcie cyfry odnośnika do wyjaśnień metodologicznych. Dane o średnich zarobkach w gospodarce narodowej (3510 PLN w III kwartale 2012 r.) po prostu są podane bez odnośnika że dotyczą podmiotów bez firm do 9 zatrudnionych osób. Brak "zmieniającego wiele" przypisu to przykry błąd, stawiający działalność statystyczną GUS w dość tragicznie przykrym świetle. Dziwne że mimo działalności całych witryn internetowych krytykujących działania GUS w sferze określania przeciętnych zarobków (jak np.http://www.sredniaplaca.pl/ ) nikt w owym urzędzie nie zadbał choćby o brak błędów w tak krytykowanym dokumencie.


Fot. Brak przypisu przy danych o średnim wynagrodzeniu. Printscreen dokumentu pt. "Zatrudnienie i wynagrodzenia w gospodarce narodowej w I-III kwartale 2012 r." on-line: http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PW_zatrudnienie_i_wynagrodzenia_I-IIIkw_2012.pdf dostęp 14.02.2013


Można oczywiście mówić o teorii spiskowej, ale- jakoś nie jestem tego pewien. Może po prostu niedbałość? Po przekonaniu się u źródeł (biura Eurostat w Luksemburgu) że metodologia po prostu jest ustalana w celu umożliwienia szerszej porównywalności danych, mogę jedynie stwierdzić że polska gospodarka jest na tyle odmienna że swoją dominacją małej przedsiębiorczości, że metodologia stosowana przez Eurostat dla naszego kraju po prostu produkuje dane obejmujące 5,4 mln z 14,2 (dane wg spisu powszechnego) lub 15,9 mln (dane GUS) pracujących.
Dane GUS po prostu obejmują ok. 1/3 najlepiej zarabiających pracobiorców. Nie mają większego znaczenia i możnaby było w zasadzie przejść koło nich obojętnie, gdyby nie pewna tendencja polskich dziennikarzy do ich cytowania, mimo że pobieżna już lektura rodzi dla ekonomisty szereg wątpliwości metodologicznych.

Robert Gwiazdowski publikuje jeszcze inne wyliczenia, pomijając jednakże problem podstawy wynagrodzeń wg ZUS, przez co pod jego postem wywiązała się dyskusja. Niemniej, przedstawia inne przykłady wątpliwych praktyk GUS: " Średnie wynagrodzenie brutto wynosi obecnie coś około 3.600 zł. Nie interesuje ono ani pracownika, ani pracodawcy. Interesuje jedynie GUS i rachubę płac. Dlatego – jak usłyszałem niedawno od jednego z dziennikarzy – podawanie jego wysokości przypomina nieco podawanie długości członka razem z kręgosłupem.

Od 3.600 trzeba odjąć 351 zł i 36 gr. składki emerytalnej, 54 zł składki rentowej, 88 zł 20 gr. składki chorobowej, 279 zł 58 gr. składki zdrowotnej (NFZ), i 252 zł zaliczki na PIT. A pracodawca musi jeszcze zapłacić 654 zł i 84 gr. składki na ZUS i 91 zł i 80 gr. składki na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Łącznie pracodawca wydaje na pracownika 4.346 zł i 64 gr., a pracownik otrzymuje 2.574 zł i 86 gr. Różnica wynosi 1.771 zł i 78 gr. " [4]

Podobnych przykładów można mnożyć: dane o sprzedaży detalicznej obejmują markety i wielkie sieci dyskontów, ale nie mniejsze placówki, zatrudniające do 9 zatrudnionych. W przypadku kryzysu, gdy następuje substytucja droższych form zakupu tańszymi dyskontami, dane GUS, podawane przez dziennikarzy gospodarczych bez wyjaśniania zawiłości metodologii, równie dobrze mogą dowodzić większego tłumu w tanich sklepach dyskontowych (drogie delikatesy sieciowe wciąż należą w Polsce do rzadkości).

Oczywiście, ktoś podważający dane GUS jawi się dla wielu polityków czy dziennikarzy jako wierzący w spiskowe teorie oszołom. Tymczasem mało kto czyta metodologie badań i sprawdza, czy podawane dane mają odpowiednie przypisy. Podany przykład pokazuje że przypisów po prostu może brakować.


[1] http://www.stat.gov.pl/gus/5840_1786_PLK_HTML.htm
[2] http://www.zus.pl/default.asp?p=2&id=1319&name=of130206.xls
[3] http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PW_zatrudnienie_i_wynagrodzenia_I-IIIkw_2012.pdf
[4] http://gwiazdowski.salon24.pl/487606,stypendium-demograficzne






Źródło: Departament Ubezpieczeń i Składek, ZUS




Komentarze

  1. Generalnie zgoda co do karygodnej niedbałości (pozostanę życzliwy i powstrzymam się od wietrzenia spisków) metodologicznej GUSu. Niemniej jednak nie mam takiej pewności - jaką zdaje się mieć autor artykułu - co do tego, czy przedsiębiorstwa poniżej 9 osób rzeczywiście charakteryzują się, po zważeniu liczebnością, mniejszymi dochodami. Wiele z tych mikroprzedsiębiorstw to działalność jednoosobowa, np. informatycy "samozatrudnieni" w korporacjach w celu zmniejszenia składek na ZUS. Nie mam do dyspozycji danych, z których można by oszacować ich udział w populacji, niemniej nie wydaje mi się nieprawdopodobną teza, że dość znacznie pchają oni rozkład zarobków w prawą stronę.

    OdpowiedzUsuń
  2. 1966 zł, to znowu wartość mocno zaniżona, bo nie uwzględnia, że podstawą do składek ZUS przedsiębiorców i przedstawicieli wolnych zawodów jest zwykle znacznie niższa niż ich zarobki. Do tego doliczyć trzeba osoby dorabiające, którym podstawa liczy się tylko z etatu. Jest to co najmniej kilka milionów dość dobrze zarabiających ludzi (architekci, adwokaci, lekarze i przedsiębiorcy) Ja mimo wszystko bardziej bym się skłaniał ku średniej w okolicach tych 4 tysięcy jak z resztą wskazują np. raporty Sedlak&Sedlak. Oczywiście mediana jest znacznie niższa (niecałe 3k brutto) i widać wyraźnie, że właśnie wolne zawody i przedsiębiorcy ostro ciągną średnią do góry.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdajecie sobie sprawę że podstawa zus jest ograniczona z prawej strony (maksymalna w przypadku emerytalnego i rentowego wynosi trochę ponad 100.000 zł) i nigdy nie będzie miała średniej takiej jak średnia krajowa ? A w ogóle co masz na myśli podstawa ZUS bo nie wiem czy zdajesz sobie sprawę że inaczej oblicza się ją do chorobowego inaczej emerytalnego, zdrowotnego i inaczej np do funduszu pracy ? W tym do podstawy różnych ubezpieczeń ZUS najczęściej nie dolicza się wynagrodzenia z okres choroby. Mój ton jest trochę zirytowany, bo wydaje mi się że wstydu trzeba nie mieć, żeby jechać GUS za niedokładność samemu pisząc dane wyssane z palca i nie dokładnie opisane. Co do średniej GUSu to niestety wbrew temu co piszesz nie jest ona tak złym wskaźnikiem, zgodnie z bankiem światowym PKB per capita w 2011 roku w Polsce wyniosło ok 3.560 zł w cenach bieżących z USD przeliczone po bieżącym kursie NBP co powoduje lekką nieporównywalność ale jakkolwiek Gus za 2011 podał coś około 3,6 tyś więc widać że się pokrywają, mimo że średnie wynagrodzenia nie ujmują wypłat z zysków i "samozatrudnienia" czy innych prowadzonych działalności gospodarczych. Oczywiście największym błędem GUSu jest podawanie średniej, która nie spełnia warunku "przeciętności" zbytnio z uwagi na skośność rozkładu, oczywiście powinni podawać medianę i nie było by problemu (Btw Mateusz ta mediana to z jakiegoś raportu czy tak strzelasz po prostu ? Bo się właśnie nad medianą zastanawiałem).

    A co do podawania wynagrodzenia brutto problem klinu podatkowego jest trochę głębszy. Podawanie wynagrodzenia netto (bądź kosztu pracodawcy) będzie jeszcze gorsze, np w jaki sposób chcesz porównać przeciętne wynagrodzenia pomiędzy krajami gdy w każdym nakładane są na obywatela inne podatki i opłaty? Równocześnie świadczenia otrzymywane od Państwa są różne w różnych krajach co jest w pewien sposób powiązane z tymi obciążeniami (chociaż nie liniowo). Podawanie wynagrodzenia brutto jest jak najbardziej sensowne, w szczególności gdyż z uwagi że stawki obciążeń są ustalone względem wynagrodzenia brutto prościej jest sobie oszacować wynagrodzenie netto (co z reguły stanowi około 2/3 wynagrodzenia brutto, może troszkę więcej)niż w drugą stronę. Zresztą obciążenia te w zależności od różnych warunków nie tylko płacowych mogą się zmieniać.

    Tak więc zanim następnym razem wyskoczysz ze swoją wiedzą ekonomiczną i statystyczną lepiej się zastanów na ile jest ona pełna oraz czy przypadkiem zagadnienie nie wymaga odrobiny wiedzy z zakresu prawa i podatków.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty